I nie mam tutaj na myśli tego, że grzechem jest łączenie stylu greckiego z glamour lub dobieranie oświetlenia we wnętrzu na samym końcu remontu bez tzw. „ładu i składu”. Jest kilka (no nie powiedziałbym, że złotych) zdań, których żaden projektant wnętrz Ci nie powie, nawet jeżeli godzinami będzie katowany widokiem ociekającej złotem, bogato urządzonej willi byłego prezydenta Ukrainy.
Projektant nigdy nie powie…
- „Wyspałem się” – bo taki dzień nadchodzi, gdy nie ma zleceń, a wtedy przez depresję i nadmiar wolnego czasu nie wiemy co począć ze swoim życiem i zajmujemy się szydełkowaniem.
- „Mam dosyć kawy” – to ambrozja, nasz relikt, nieodłączny element. Myślisz kawa, widzisz projektanta wnętrz przed komputerem z kubkiem tego jakże „zdrowego” napoju. To placebo, swego rodzaju rytuał, ale nadal działa i smakuje tak samo dobrze szczególnie na potrójnym espresso.
- „Która jest godzina” – bo szczęśliwi czasu nie liczą, a my do takiej grupy ludzi się w końcu zaliczamy. Czasami zatracamy poczucie czasu – śpimy w dzień, a żerujemy w nocy… Brzmi to strasznie, chyba pora się martwić…
- „Co to jest dobry projekt” *- chcesz nas zdenerwować, sprawić że rozmowa zakończy się szybciej, niż bieg Usaina Bolta na 100 metrów? Zadaj to pytanie, śmiało, efekt gwarantowany.
- „Nie zdążę” – zamienne z „jakoś zdążę”. Wszystko przecież to kwestia dobrej organizacji czasu. Szkoda, że czasami zapominamy, że trzeba również zjeść, zobaczyć co słychać za drzwiami pracowni i chwilę się przespać. Deadline? To nasz przyjaciel. Taki jak ten prześladowczy mały głód z pewnej reklamy telewizyjnej.
- „Noc jest od spania, a dzień od pracy” – Eeee, słucham?
- „To nie jest wina komputera” – tenisiści rozładowują emocje na rakietach, a my na klawiaturach, myszkach i komputerach, bo przecież całe zło tego świata jest ich winą. Projektant to czyste naczynie bez skaz i rys :). Ech, ta złośliwość rzeczy martwych!
- „Kompletnie nie mam racji” – bo żeby doradzać innym musimy mieć zaufanie do swojego poczucia estetyki i wnętrzarskiego instynktu. Gdy poddamy je pod wątpliwość może być niewesoło. (Nie, nie uważamy się za nieomylnych, często mam świadomość błędu, ale jest nam ciężej się do niego przyznać :>).
- „Biały i czarny to złe zestawienie kolorystyczne” – po prostu, nie. Każdy kto uważa inaczej powinien poważnie się nad sobą zastanowić. Nie, wcale nie żartuję.
- „Zapomniałem o tym” – bo tak na prawdę pamiętałem, ale pewne okoliczności sprawiły, że gdzieś to musiałem przeoczyć…
- „Inwestor ma zawsze rację” – nie jesteśmy od poklepywania klienta po ramieniu; jesteśmy po to, aby to wszystko dobrze połączyć, spiąć do kupy i powiedzieć wprost gdy wzorzysta mozaika i patchworkowa podłoga będą wyglądały niedopuszczalnie źle.
- „Jestem w 100% zadowolony z tego projektu” – ponieważ po realizacji projektant zawsze stwierdzi, że „coś” zrobiłby już inaczej i znacznie lepiej.
- „Renderowanie to moja ulubiona część projektu” – być może, ale z kubkiem melisy i arkuszem folii bąbelkowej w dłoni na rozładowanie napięcia.
- „Deweloper stanął na wysokości zadania” – przeważnie do przeróbki jest większość, i zawsze wtedy ogarnia mnie żal, że wcześniej nad tym wszystkim nie czuwałem. Być może mam pecha, ale gniazdka i grzejnik do poprawki to już standard.
- „Nie cierpię swojej pracy” – bo każdy wybrał ją sobie świadomie, a żeby być projektantem trzeba to na prawdę lubić. Taki tryb pracy jest dla mnie idealny, a więcej o tym poczytacie przy okazji kolejnego wpisu!
*dobry projekt dla każdego inwestora oznacza co innego, każdy ma inne wymagania i odmienne poczucie estetyki, stąd upłycanie tego w ten sposób jest dosyć drażniące.
Co jeszcze dołączylibyście do tej listy? Uwielbiam słuchać anegdot z życia wziętych więc chętnie posłucham co macie do opowiedzenia :).
Artur
Eee tam ja ciągle nienawidzę swojej pracy :P i mam jej dość ;)
Nie czaruj Maria! Jeśli tak by było, to nie miałabyś żadnych zleceń ;).
Takie kwestie to można chyba powiedzieć w każdej twórczej pracy. Zmagamy się z tym samym! Pozdrawiam i cierpliwości życzę ;)
Świetne przykłady! Taka jest rzeczywistość i myślę, że nie dotyczy to tylko pracy projektanta :)
Uważam, że większość tych stwierdzeń z powodzeniem można usłyszeć z ust osób pracujących w każdym wolnym zawodzie:)
Pingback:Lifestyle: 9 rzeczy, za które najbardziej lubię projektowanie wnętrz! - Arch/tecture
[…] „Panie, co żeś tutaj wynalazł?!” – bo jak coś spieprzę, to pretensje mogę mieć tylko do siebie. Niestety należę do tej grupy osób, które zawsze uważają, że same zrobią lepiej. Nie wiem czy to kwestia dużej indywidualności, nadwyrężonego w przeszłości zaufania czy niechęci tłumaczenia się za czyjeś błędy, których nijak nie umiem uzasadnić. // ZOBACZ: „Czego projektant wnętrz nigdy Ci nie powie?” […]