MAMSAM to marka, która urzekła mnie od samego początku. Kubki inspirowane PRL-em ale również niemieckim designem lat 60-tych. Limitowane edycje podkreślają wyjątkowość produktu i stanowią jego wartość dodaną. 100% polskiego designu jest zawsze w cenie na Arch/tecture, a taki towarzysz porannej kawy, z logiem Warszawy inspirowanym czcionką Star Wars, byłby nieprzeceniony ;).
2. Agaf Design – uważam za ostatnie odkrycie. Obity garnuszek, który chyba każdy kojarzy z dzieciństwa (u mnie grzano w nim mleko) wraca w wersji ceramicznej. Jedni wyśmieją inni docenią, ale niewątpliwie jest to kolejna rzecz, którą dołączyłbym do swojej kolekcji! Sprawdźcie resztę propozycji tej marki. Ich kształty świetnie nawiązują do stylistyki nurtu opisywanego dzisiaj w poście.
4. Talerze ze stołu wędrują na ściany – tak, to bardzo popularna forma dekoracji, która również wróciła. U babci można nadal znaleźć podobne talerze, których główną funkcją była ozdoba kuchennej przestrzeni. Prosty motyw, a cieszył oko swoją kolorystyką i wyszukanymi wzorami. Obecnie wieszamy je również w salonie i nie koniecznie muszą pochodzić z jednego kompletu. Takie kompozycje to idealna opcja dla kolekcjonerów. W końcu wyłowić kolejne cudeńko na targu staroci to nie lada sukces.
5. Boazeria – niektórym na samo słowo włosy dęba stają. Ale nie – obecnie boazeria to nie te brzydkie deski, polakierowane i przytłaczające od samego wejścia. Teraz drewno elegancko bielimy lub impregnujemy w inny sposób. Jakie są korzyści? Powstaje ciepłe wnętrze o przytulnej atmosferze, które pomoże w zimowe wieczory podczas tęsknoty za spacerami po lesie. Polecamy szczególnie w sypialni.
6. Meblościanki – które osobiście wielbię. Być może to kwestia, że nie mam aż tak złych z nią skojarzeń i jest mi bardziej znana w wersji „po liftingu”. Pomimo tego, to świetny mebel, który jest pojemny i wcale nie musi być toporny. IKEA czy inne popularne sieciówki sięgają po to rozwiązanie nadając mu lekkości poprzez witryny, fronty na wysoki połysk czy zdecydowane kolory. Uważniejsi pamiętają mój projekt, który totalnie utrzymałem w klimacie PRL-u; oczywiście nie mogło zabraknąć w nim tego kultowego mebla!
Aby nie być jednak samolubnym zachęcam do pogrzebania na portalach oferujących polski design. Znajdziecie tam na pewno coś dla siebie, a my obiecujemy w Nowym Roku kilka nowych, propagandowych haseł w „odkurzonej” wersji!
Podczas „refreszingu” swojego siedziska byłem zaskoczony tym, jak użyte w jego wnętrzu materiały są trwałe i odporne pomimo upływu sporego kawałka czasu. Świetna zabawa i satysfakcja gwarantowana, a mebel będzie nam wdzięczny za drugie życie 🙂
Przykładów możemy mnożyć jeszcze kilkanaście, ale wspomnieliśmy o tych wg nas najistotniejszych. Stawiamy na rękodzieło i narodowe dziedzictwo. Może z wielu względów PRL nie jest dobrym tego przykładem ale uważam, że rzeczy z tamtego okresu cechowała prostota i wysoka jakość wykonania (szczególnie przekonałem się o tym zeskrobując lakier ze starego krzesła przez 4 h). Marzę o tym aby w Krakowie powstało miejsce poświęcone tym klimatom w 100%. Kawę wolę z ekspresu niż tzw. „plujkę” ale design zatacza koło na naszych oczach i interesująco byłoby skupić go w jednym miejscu. A Ty, który prezent wybierzesz dla bliskiej Ci osoby?
Dechy na jednej ścianie w sypialni i kubki ala emaliowane, a jednak ceramiczne - bombowe! :D
Reszta do mnie przemawia mniej spektakularnie, ale jestem pewna, że znalazła swoich amatorów. :) Pozdrawiam!
dzięki! Dla każdego coś miłego a trzeci stwierdzi, że klimaty PRL-u nie dla niego ;)