Niezależnie od tego czy jesteś jak ja projektantem wnętrz, grafikiem, malarzem czy dziergasz swetry na drutach niczym Molly Weasley – niemoc twórcza prędzej czy później dopadnie Cię niczym złośliwy Mały Głód. Projektuję od mniej więcej 3 lat i przez ten czas miewałem już kilka poważnych kryzysów, które zmusiły mnie później do intensywnego biegania podczas tenisowego meczu w celu zrzucenia zbędnych kilogramów z zajedzonego czekoladą stresu.
Frustracja, ogromna presja w głowie, bo gonią Cię deadliny, niemoc do ruszenia projektu, poczucie bezradności? Te hasła brzmią znajomo? Oto właśnie ona w pełnej krasie, blokada kreatywności.
Jakie są jej powody? Gdy ludzki umysł jest przemęczony ciężko jest mu pracować prawidłowo i tworzyć zmyślne projekty. Duża liczba zajęć w ciągu dnia wpływa na mnie motywująco, ale gdy nic nie chce ruszyć do przodu wpadam w niekończącą się pętlę agonii – ani nie mogę się zrelaksować myśląc o niedokończonych projektach, a tym bardziej stworzyć cokolwiek kreatywnego.
Jakie są moje sposoby i gdzie szukam wtedy inspiracji?
- Gdy komputer wywołuje we mnie mdłości, a zawartość kofeiny osiągnęła w moim organizmie 10 w skali Boforta pakuję swoje manatki i jadę do sklepu wnętrzarskiego. Dlaczego? Tam zawsze znajdę konkretną dawkę inspiracji, mogę pooglądać masę produktów na żywo, dotknąć ich, zestawić ze sobą, porozmawiać z kimś, kto się na tym zna. Bezproduktywne siedzenie w pracowni prowadzi do wysokiej i twardej ściany, dlatego preferuję spożytkować ten czas chociażby na nadrobienie produktowych zaległości. I wiecie co? Zazwyczaj podczas takiej wizyty wpada mi do głowy nowy pomysł, a wyobraźnia powoli się otwiera.
- Odpal sobie Netflixa i zanurz się w inny świat – takie rozwiązanie odcina myślenie, następuje tzw odmóżdżenie, czyli zwolnienie blokady maszyny losującej. Przez kilkadziesiąt minut jesteś w innej rzeczywistości i nie myślisz tak bardzo o tworzonym projekcie.
UWAGA: miej umiar i nie puść wodze fantazji, że dzisiaj obejrzysz całe sezon „The Crown”, bo wtedy to na pewno popadniesz w depresję z powodu zmarnowanego czasu!
/// ZOBACZ: „8 insygniów projektanta wnętrz!” - Biorę swoje cztery litery do lasu, na kwiecistą łąkę lub nad rzeczkę. Będę jak babcia, która uważa, że Amol jest lekarstwem na wszystkie bolączki. 100 raz Wam powiem, że zawody kreatywne nigdzie nie wypoczywają tak efektywnie, jak na łonie natury. Z resztą nie tylko kreatywne – wszystkie, bo człowiek nie jest przystosowany do siedzenia po 12h w zamkniętym pudełku tym bardziej z wybielonymi ścianami, które drażnią ludzkie oko. Tak więc plecaki na plecy, woda w dłoń i ruszajcie w świat.
- Inspirujcie się tym co jest wokół, bo czasami nawet byle najmniejsza rzecz może okazać się kluczem do sukcesu. Ostatnio oglądając zdjęcia z rezonansu swojego nadgarstka stwierdziłem, że to dobry materiał na tapetę, a innym razem robiłem zdjęcia ceglanego kortu tenisowego w połączeniu z soczystą zielenią jako przydatną inspirację kolorystyczną. Takie szersze spojrzenie może przynieść Wam sporo ciekawych i dobrych impulsów – mała rada: nie popadnijcie tylko w fobię i nie szukajcie ciekawej inspiracji non stop przez cały dzień, bo w końcu wylądujecie w kaftanie bezpieczeństwa…
- Wakacje, nawet krótkie – 2-3 dniowe, dobrze Ci zrobią. Polecam nie brać na nie ze sobą magazynów wnętrzarskich, laptopa czy próbek materiałów. W takich chwilach najlepiej jest się odciąć. chociażby na jeden dzień i przestać myśleć o realizowanych projektach (podobno tak się da). Zmiana otoczenia zazwyczaj dobrze wpływa na naszą głowę i: patrz punkt 3.
- Zaczynam sprzątać i najczęściej są to tematy, które odciągałem w czasie – ułożenie stosu papierów, przegląd katalogów z ostatniego eventu (na szczęście minął mi okres, gdy taszczyłem do domu wszystko łudząc się, że na prawdę mi się przyda), wysprzątanie auta lub ułożenie ubrań kolorystycznie (żartuję, jeszcze nie jest tak źle). Te czynności uspokajają moje myśli, pozwalają spojrzeć z dystansem i mam przy tym poczucie, że zrobiłem coś pożytecznego, a nie przesiedziałem 3 bezproduktywnych godzin przed komputerem jak podczas seansu polskiej komedii. Przy „dobrych” wiatrach zdarzało się nawet, że cały dom błyszczał…
- NIE OGLĄDAJ PROJEKTÓW KOLEŻANEK I KOLEGÓW – na mnie działa to podczas kryzysu totalnie demotywująco, bo ciągle powtarzam sobie w głowie: „inni tyle już zrobili i takie to fajne, a ty dalej siedzisz i bezproduktywnie zajadasz się żelkami…”
/// ZOBACZ: „Jak projektowanie wnętrz może zniszczyć życie prywatne?” - Jeżeli w Twojej głowie kołacze myśl „to wszystko nie ma sensu, nic mi nie wychodzi” w takich sytuacjach warto bić na alarm i przypomnieć sobie zrealizowane dotąd projekty, miny zadowolonych inwestorów i pozytywne słowa jakie od nich otrzymałeś. Nic bardziej nie nakręca każdego projektanta do działania jest dobrze wykonane zlecenie i w cięższych momentach warto przejrzeć swoje portfolio i przypomnieć sobie przez ile problemów i zagwostek przebrnęło się podczas całego procesu.
- Strach przed realizacją założonych planów, bo w zasadzie mam kilka wolnych godzin, ale ten projekt zajmie mi znacznie dłużej, więc w efekcie lepiej jest go dzisiaj nie zaczynać. I co dzieje się później? Siedzę ze stertą papierów, zapisanych notatek i inspiracji i nie wiem od czego zacząć, bo chęć bycia perfekcyjnym niczym Pani Rozenek prowadzi do rezygnacji z założonych planów w obawie przed niechlujnym ich wykonaniem. Warto się przemóc i spróbować cokolwiek wydukać przynajmniej będziemy spać spokojniej, a projekt czy dany plan posunie się częściowo do przodu.
- Uprawiaj sport, bo sport to zdrowie. Może nie jestem obecnie tego chodzącym przykładem ze względu na kontuzję nadgarstka od gry w tenisa, ale to właśnie aktywność fizyczna buduje w naszej głowie wiele pozytywnych myśli i zachowań. Sport pomaga podejmować szybsze i bardziej zdecydowanie decyzje, poprawia krążenie krwi i w efekcie dotlenia nasz mózg, wzrasta pewność siebie i mocno ćwiczy się pamięć. Osobiście uważam, że mój umiłowany tenis jest sportem idealnym, ponieważ wymaga nie tylko świetnego refleksu i szybkiej oceny sytuacji, ale angażuje całe ciało i przede wszystkim głowę.
Może macie jakieś swoje szatańskie sposoby na niemoc twórczą i kryzys poza zajadaniem lodów jak Brigitte Jones?
Artur
Wszystko jak zwykle w punkt! Polecam też trochę cierpliwości dla samego siebie i doceniania każdej wolnej chwili :)
O to, to - cierpliwość również bardzo ważna!
A ja lubię oglądać inne projekty - szczególnie na pintereście, który mnie potem sam prowadzi w podobne klimaty. I często znajduję jakieś fajne rozwiązania :) I pójść spać też polecam, bo zwykle architekci mają niedobory i jak się taką dobrą drzemkę utnie, to potem projekt od razu lepiej wygląda :P To dobranoc ;)
No widzisz, na mnie inspiracja w czasie kryzysu działa jeszcze gorzej przeważnie. Ale ze spaniem masz totalną rację - wygospodarować sobie jeden dzień i pójść spać godzinę wcześniej, niż normalnie, wtedy organizm zazwyczaj dobrze się odpłaci.
Super wpis.Świetne wskazówki.
Super wpis. W dużej mierze właśnie odpoczynek nawet krótki odgrywa bardzo ważną rolę w pracy projektanta, podczas którego można poobserwować, przemyśleć i dać umysłowi odpocząć :)
Ja mam jogę :-) Nic mnie tak nie "przełącza" jak codzienna praktyka. A gdy problemem jest brak pomysłów zdecydowanie najlepszy jest pinterest i oglądanie lub czytanie relacji z zagranicznych targów.
często tak, ale czasami zbyt duża inspiracji mnie przerasta i wolę iść np. do lasu, gdzie nie ma nic z wnętrzarskich klimatów :)
Fajny wpis, miło się czyta i niezłe pomysły ;P
Pingback:Lifestyle: 13 cech perfekcyjnego projektanta wnętrz - Arch/tecture
[…] /// ZOBACZ: Kryzys twórczy projektanta – jak go skutecznie stłamsić? […]